poniedziałek, 2 września 2013

Dla was

Tak więc na waszą prośbę dodaje drugi odcinek mojej powieści :D
Nie bądźcie za surowe, pisałam to dzisiaj bo ostatnio nie miałam czasu czegokolwiek napisać, mam nadzieję, że wam się spodoba :)

Tak przy okazji
Nie mogę się doczekać naszego sobotniego spotkania!!! :D






Z życia ciekawej mężatki
Odcinek 2

*

- Tosia – wyszeptał – Tośka, kochanie, jak się cieszę że cię widzę!!!
- Stefan?? - wydyszałam - mój losie co Ty tutaj robisz?
- Tośka, kochanie, proszę daj mi jeszcze jedną szansę - zaczął - przecież tak się kochaliśmy, takie mieliśmy plany...
- Ale Stefek to było prawie 7 lat temu - odchrząknęłam - coś Ty? przez ten cały czas nie znalazłeś sobie żony?
- Cały czas miałem w głowie tylko Ciebie - odparł - nie chciałem żeby to tak się skończyło...
Mój Boże, pomyślałam, czy on naprawdę myślał, że po 7 latach będę sama jeszcze? że nie ułożę sobie życia? trzeba go jak najszybciej odprawić, niedługo mamuśki się zlecą i będę mieć w domu następne tornado, z całej siły pragnęłam zapalić papierosa i puścić uspakajającego dymka
- Stefek, tamte czasy minęły - powiedziałam - to już nie wróci jestem... - w tym samym momencie zza moich pleców wysunął się Adam
- Witam - oznajmił - jestem Adam, mąż Tosi, jesteś jej kolegą z liceum? chyba się jeszcze nie spotkaliśmy - uśmiechnął się do Stefana
- To Ty masz męża?! - dziko wrzasnął mój kolega, właściwie właśnie pomyślałam że "były kolega" pasuje do niego bardziej
- Stefan daj spokój, to było kupę czasu temu... - próbowałam załagodzić - czy Ty na prawdę myślałeś, że będę sama cały ten czas?
- Jak mogłaś mi to zrobić - wrzasnął na całą klatkę schodową, zauważyłam mignięcie oka w wizjerze pani Halinki i już wiedziałam, że będę obsmarowana na całych blokach - w życiu nie pomyślałbym, że zostawisz mnie dla takiego chłoptasia
- Ej, ej - widziałam, że Adaś dostaje za dużo powietrza, bo poczerwieniał - tylko tu mi nie chłoptasiuj, jak się poznaliśmy Tośka już z Tobą nie była
- nie wierzę w to - odparł Stefek - mam nadzieję, że jesteś szczęśliwa, żegnaj
Drzwi się zamknęły i spojrzałam na Adasia, ciekawa jego reakcji
- żegnaj? - kąciki ust zaczęły mu drgać - kto w dzisiejszych czasach mówi na do widzenia "żegnaj"
- oj przestań - machnęłam ręką, chociaż na ustach miałam jeden wielki uśmiech - chodź dokończmy sprząta, bo niedługo nasze mamuśki się zlecą, a jeszcze Mariola ma dzieci podrzucić koło południa
Ogarnęliśmy mieszkanie w tempie rekordowym i w momencie kiedy w końcu udało mi się dorwać do paczki fajek, zadzwonił dzwonek i usłyszeliśmy śmiech dzieci, Mariola, kiedy dowiedziała się że mamuśki się zlatują od razu się ulotniła, a ja zaczęłam robić obiad, jak to się ma w zwyczaju niemiłe rzeczy przychodzą bardzo szybko, zanim się obejrzałam, już było przed 16 i mój mąż, ubierał się żeby jechać po swoją mamę, ledwo nacisnął klamkę, kiedy wyprzedził go dzwonek, za progiem... oczywiście moja mamusia
- Adaś, kochany, witaj, witaj, a już jedziesz? ok. to Ci nie zawadzam - uśmiechnięta mama stanęła przede mną, a ja zauważyłam tylko parsknięcie śmiechu od strony Adama - no i jak wyglądam Tosia? ludzie się za mną tak oglądali.... mówię Ci... - i zaczęła ciafrotać, a ja z jękiem spojrzałam na nią
- mamo - wyjęczałam - co ty masz na sobie?
- jak to co? - zdziwiła się przecież to jest najnowsza moda, teraz wszyscy tak chodzą - a ja złapałam się za głowę, mama wyglądała wprost komicznie, ciemne jeansy (o 2 razmiary za małe) opinały się na za dużym brzuchu i w efekcie wszystko wylało się górą, do tego fioletowa, prześwitująca bluzka i różowy stanik, korale nie z tego świata i ciemne okulary, co poczułam w tej chwili? śmiech i uczucie wstydu jednocześnie. Mama usiadła w salonie, a ja zaczęłam robić kawę, chwilę przesiedziałyśmy, dzieci bawiły się koło nas, gdy nagle drzwi się otworzyły ponownie, teściowa i mąż weszli do mieszkania
- Tosia kochana, ty znowu nic nie jesz? - zakwiczała nad moim uchem - toś ty taka chuda, że można ci kości połamać
- jem mamo - uśmiechnęłam się - po prostu nic mi się nie odkłada
Teściowa weszła i zobaczyła dzieci
- Zosia! Karol! - wypiszczała - chodźcie tu szybko do babci, jak ja was długo nie widziałam - jeśli długo oznacza 4 dni - pomyślałam - babcia ma coś dla was
Dzieciaki po usłyszeniu tego sygnału, już się ustawiły w kolejce do przytulania wiedząc, że zaraz coś dostaną.
Teściowa wyjęła 2 kolorowanki i po czekoladzie, westchnęłam głośno, wiedziałam, że tak będzie, odwróciłam się i poszłam robić kawę, po chwili wróciłam, teściowa dalej zajęta dziećmi jeszcze nie usiadła
- mamo - powiedział Adaś - chodź do stołu bo kawa ci wystygnie - spojrzała na niego i usiadła przy stole, cisza jaka potem zaległa, zmusiła mnie do podniesienia głowy znad kawy
- no więc Małgosiu, tobie też udało się dziś przyjechać? - zwróciła się teściowa do mojej mamy - a ja myślałam, że ty boisz się wsiąść sama w samochód
- no cóż Sylwio, tak się okazało, że dzisiaj Ignacy musiał jechać rozkładać towar i przyjechałam sama...
- to widać, że chłopa nie ma w domu - rzekła sięgając po kolejny kawałek ciasta - jak ty się dziś ubrałaś? przecież ci normalnie, wszystko widać
- i tu się właśnie myślisz, kochana -odparowała jej - ponieważ taka jest moda i teraz się nosi takie właśnie ciuchy
- no może  i tak, ale nie w twoim wieku, pewnie ludzie się za tobą oglądali w mieście, co?
Równocześnie z Adamem spojrzeliśmy na siebie, parskając w nasze kawy
- a nawet jakby się oglądali, to i tak, co mnie to obchodzi, ważne że czuję się w nich świetnie...
- mamo? - przerwałam tą śmieszną dyskusję - powiedz mi lepiej, gdzie jest tata? myślałam, że przyjedzie z tobą - teściowa spojrzała na mnie o powiedziała
- Mariusz siedzi w domu, nie przyjechał bo powiedział, że leci mecz i jest już umówiony, u Rafała, będą pewnie do rana balować
- mecz? - Adam podniósł się szybko z kanapy - czemu mama dopiero teraz mówi?!  - po chwili już siedział zapatrzony w telewizor
- Małgosiu? - głos teściowej wyrwał mnie z chwilowej drzemki z otwartymi oczami - kiedy chcesz jechać do domu? - spojrzałam na nią zdziwiona
- ależ Sylwio dopiero co przyjechałam - odparła
- tak wiem, ale może bym się zabrała z Tobą - powiedziała - widzę że Adaś jest zajęty meczem...
- to nie szkodzi - rzekła - przecież Adam może spokojnie mamę odwieźć, no ale jeszcze mama nie jedzie przecież
- nie, jeszcze nie, ale po co macie tracić benzynę jak przecież, mogę spokojnie jechać z Małgośką
Mama nic ta to nie odpowiedziała, widziałam tylko jej minę, niezbyt uśmiechało jej się to pewnie, tak minęły dwie godziny, a ja zaczęłam robić kolację, przynajmniej w kuchni mogłam trochę odetchnąć od jazgotania tych dwóch do siebie. Adam przyszedł na chwilę do mnie i pytał się kiedy chcę już skończyć tą imprezę, bo teściowe dzieci z rąk sobie wyrywają, westchnęłam, nie wiem który raz już dzisiaj, zaniosłam jedzenie i usiedliśmy wszyscy
- oj Tośka, chyba źle doprawiłaś mięso - czekałam na tą chwilę, aż któraś się odezwie i skrytykuje, wygrała teściowa - jakieś takie metłe
- nie jest metłe mamo - odparłam - jest doprawione ale Zosia i Adam mają zgagę jeśli jest za mocno doprawione
- a ten chleb jest dzisiejszy? - spytała moja mama - bo taki suchy
- tak mamo jest dzisiejszy - rzekł Adam
- ale parówki za długo gotowałaś, bo popękały - teściowa trąciła
- no i jajka za mało gotowałaś bo jeszcze w środku są trochę miękkie - mama dokończyła
- smacznego - powiedziałam głośno - jeśli ktoś nie jest głodny niech nie je - cisza jaka zaległa po moich słowach sprawiła, że dzieci zaczęły chichotać, Adam poszedł po wino do kuchni, a ja złapałam się za głowę
- nie musisz tak od razu napadać na nas - moja mama zrobiła obrażoną minę - przecież chcemy dobrze dla was
- tak mamo, ale ja nie jeżdżę do ciebie i nie wytykam ci co robisz źle - miałam już wszystkiego powoli dosyć, rozglądałam się za paczką papierosów
- mamusia gotuje najlepiej od wsystkich - piskliwy głosik Karolka wdarł się w moje uszy, zerknęłam na niego i serce przeszyło mi gorąco, mój cudowny synek. Adam wrócił z winem, pewnie myślał, że zatka nim, wszystkim buzie, ale to tylko pogorszyło sprawę, po winie teściowa zrobiła się, aż nadto gadatliwa, ale jedyny plus był taki, że nie posiedziały długo i nie minęły dwie godzinki a nasze mamy ulotniły się, jedna z męką wypisaną na twarzy i podtrzymując drugą za ramię, której teraz zbierało się na śpiewanie.
- cieszę się że ten dzień już dobiegł końca - odparł Adam, zamykając drzwi
- nawet nie wiesz jak ja się cieszę - uśmiechnęłam się i pocałowałam go, potem mój kochany mąż zmywał naczynia a ja usypiałam dzieci, w pewnym momencie dobiegł mnie zaspany głos Zosi
- mama najlepiej gotuje....

7 komentarzy:

  1. Cudownie :)
    No jakaś Ty szczęśliwa córcia, że masz wspaniałe mamuśki. Gdybyśmy tak były do tych podobne... :)
    Ale zaraz nie musiałaś wciskać na mnie tych za małych spodni.... kurka, chyba się utożsamiam z tą babką z opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehehhe a ja mówiłam żeby żadna z was nie brała do siebie tego co piszę :D
      Mówiłam że postacie są wymyślone :D hehehe

      I masz rację mamuś bo cieszę się że mam takie mamuśki jak wy :D

      Usuń
  2. a ja sobie pomyślałam, że jednak córka podobna do mamy :) talent pisarski niezaprzeczalny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no po kimś musiałam to odziedziczyć :D
      a mama zawsze fajnie pisze więc myślę że po niej :D

      Usuń
  3. No mamuśki rozrywkowe... Tak juz jest w życiu na serio , że czasem chcesz dobrze a w rezultacie słyszysz same wkurzające rady...
    Talent jest a trzeci odcinek kiedy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehhe ciocia tak szybko sie nie da :D
      muszę pomyśleć nad tym :D
      dzięki :*

      Usuń
  4. Świetne powiadanie! Czekam na trzecią część :)

    OdpowiedzUsuń