sobota, 25 stycznia 2014

Troszkę lata zimą :D

Witajcie :)

Postanowiłam w ten zimowy i chłodny okres wstawić zdjęcia z mojej wycieczki rowerowej, którą odbyłam w sierpniu :)

Jechałam trasą Brusy-Czyczkowy-Chełmy-Czernica-Męcikał-Żabno- Brusy
W sumie jedno wielkie koło :D

Z jednej strony chciałam pokazać piękno przyrody... Pierwszy raz jechałam wtedy trasą co dopiero co zbudowali, ale powiem szczerze, że przepięknie jest jak się wjeżdża ścieżką do lasu a tam taka wspaniała cisza... I ten zapach... Kocham las :)

Tutaj już w Chełmach :) 

Za chwilkę wjadę do lasu, trasa rowerowa między polami wyłożona została asfaltem, wjazdy do lasów brukiem, a w lesie ubitym piaskiem i żwirem


Przede mną 

I za mną :D


Koła się kręciły to znaczy że jest dobrze :D

Najgorzej było pod górkę :D 

Z górki trochę lżej :D

Rzeka w Czernicy

I tutaj też ta sama rzeka

Tutaj już jechałam Z Męcikału w stronę Brus, powoli zaczynał mnie tyłek boleć od siedzenia :D




W Żabnie natrafiłam na małe schowane oczko wodne :) Komary gryzły na potęgę :D

Tutaj już powoli dojeżdżałam do Brus 




To była świetna przejażdżka chociaż potem przez tydzień miałam siniaka na tyłku to było warto :D 
Jak będzie lato to znów się wybiorę :)
Mam nadzieję, że chociaż trochę dałam wam słońca i ciepła lata :)
Buziaki wielkie :* 

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Krótkie recenzje

Na początek zacznę od pomadki :)

Jest to pomadka rokitnikowa o zapachu cynamonu firmy Sylveco.
Powiem szczerze, że jest moją ulubioną, codziennie się nią smaruje ponieważ świetnie chroni przed mrozem, a mamy teraz taką pogodę, że aż strach wyjść na dwór :) 
Pomadka także chroni przed słońcem i wiatrem.

Jej składniki to: olej sojowy, wosk pszczeli, lanolina, olej rokitnikowy, masło karite, olej jojoba, olej z wiesiołka, masło kakaowe, betulina, wosk Carnauba, olejek cynamonowy.

A oto opis z internetowej strony Sylveco:

Rokitnikowa pomadka ochronna o zapachu cynamonu znakomicie nawilża i natłuszcza usta, zapobiega ich pękaniu i wysychaniu. Doskonale chroni przed słońcem, wiatrem i mrozem. Zawiera bogaty w witaminy i przeciwutleniacze olej rokitnikowy, sprawiając, że usta są odżywione, miękkie i elastyczne. Aktywny składnik – betulina – działa kojąco i regenerująco na podrażnienia, łagodzi objawy opryszczki. Pomadka posiada delikatny zapach cynamonu


  • stanowi doskonałą barierę ochronną przed mrozem, wiatrem i promieniami słonecznym
  • łagodzi objawy opryszczki
  • działa kojąco i regenerująco na wszelkie podrażnienia
  • nawilża i natłuszcza usta, zapobiega ich pękaniu i wysychaniu
  • odżywia i uelastycznia usta

Termin przydatności kosmetyku po otwarciu: 12 miesięcy.

Bardzo gorąco zachęcam do odwiedzenia stronki firmy Sylveco http://sylveco.pl/

No i parę zdjęć :) 











Krem brzozowo-rokitnikowy z betuliną firmy Sylveco 

Powiem szczerze, że ten krem bardzo dobrze natłuszcza, mam bardzo suchą skórę i naprawdę po tym kremie jest doskonale nawilżona. Jedyne co mi się nie podoba to zapach, przy pomadce zapach jest bardzo ładny, cynamonowy, za to krem nie ma konkretnego zapachu na stronie pisze, że jest bezzapachowy, jednak myślę że wszystkie składniki dały zmieszany zapach ich wszystkich, nie jestem w stanie ogólnie ocenić co to za zapach, jednak nie za bardzo mi się podoba. Ale ogólnie kremik świetny:) 

Teraz troszkę ze strony Sylveco:

Owoce rokitnika zwyczajnego stanowią od wieków prawdziwą skarbnicę witamin i mikroelementów. Duża zawartość oleju rokitnikowego w kremie, przejawiająca się charakterystycznym zabarwieniem, to dla skóry gwarancja odżywienia i odnowy. Krem dzięki bogatej konsystencji, pielęgnuje szczególnie cerę dojrzałą, z rozszerzonymi naczynkami i która utraciła zdrowy koloryt.

Hypoalergiczny krem brzozowo-rokitnikowy z betuliną nie zawiera konserwantów ani kompozycji zapachowych, dzięki czemu jest szczególnie polecany dla skóry wrażliwej i skłonnej do uczuleń. Główne substancje aktywne -betulina i kwas betulinowy, uzyskiwane z kory brzozy - łagodzą i regenerują skórę. Krem został wzbogacony olejem z rokitnika, zawierającym przeciwutleniacze: witaminę C i karotenoidy, które mają właściwości odżywcze, gojące i ochronne - wspomagają naturalną odnowę komórek.
Na co dzień zaleca się stosowanie również uzupełniająco lekkiego kremu rokitnikowego, który zapewniając skórze długotrwałe nawilżenie, wyrównuje koloryt i przywraca blask.

Termin przydatności kosmetyku po otwarciu: 6 miesięcy.

  • niweluje drobne zmarszczki, zmniejsza i rozjaśnia blizny
  • częściowo absorbuje promieniowanie słoneczne, zapobiega uszkodzeniom skóry spowodowanym promieniowaniem słonecznym
  • przyspiesza gojenie się ran, stymuluje procesy regeneracji i odbudowy naskórka
  • wygładza i odżywia cerę, nadaje jej zdrowy koloryt
  • chroni przed działaniem wolnych rodników, spowalnia procesy starzenia się skóry
  • przeciwdziała nadmiernemu rogowaceniu i złuszczaniu się naskórka
  • likwiduje uczucie ściągnięcia i swędzenia
  • wzmacnia odporność skóry na działanie szkodliwych czynników zewnętrznych











Wszystkie produkty marki Sylveco znajdziecie tu:   Sylveco



Ok dzisiaj dwie recenzje później następne :)
Kolędę mamy dzisiaj więc muszę iść sprzątać :D 
Przez ostatnie dwa lata na kolędzie byłam samiutka rodzice za granicą a brat w pracy... Dzisiaj jest mama więc w końcu sama nie będę świecić oczami i próbować zagadywać księdza :D 
Ok no to do zobaczonka :) :*




Bulma

Znów jestem :) 
Bardzo ale to bardzo przepraszam was za to, że długo nie pisałam... Ostatni post dodałam w listopadzie a potem dostałam pracę i nie miałam czasu albo sił żeby cokolwiek napisać... 
Dlatego dzisiaj będzie parę produktów w szybkich (bardzo szybkich) recenzjach (Przepraszam że tak mało się rozpiszę o tym:)) i troszkę o tym co działo się u mnie :)



Tak więc zacznę od nowego lokatora, właściwie lokatorki, która po weselu do nas sama przyszła :) 

Tak więc byliśmy pod koniec grudnia na weselu mojej ciotki (siostry mamy) z moim kuzynem, a właściwie kuzynem mojego Tomka (czyli tak jakby moim :D) była fajna zabawa, ale nad ranem już pomyśleliśmy, że czas do domu... Wyszliśmy i powolutku pewnym (rozchwianym) krokiem zmierzaliśmy do domciu, ledwo po wyjściu jakieś 200 metrów dalej przez ulicę przebiegł mały kociak, przyczepił nam się nam do nóg i nie chciał się odkleić, pogłaskaliśmy go i poszliśmy dalej, a kot za nami. Byliśmy pod domem a kotek dalej za nami szedł, no i pytam się męża co robimy a on "jak to co? zabieramy do domu" to się zgodziłam :) kicia spałą z nami :)
Rano jak mąż i ja wyglądaliśmy już lepiej (wliczając w to 2 butelki 1.5 l wody) i nasze głowy były nieco jaśniejsze kicia bawiła się kawałkiem materiału co miałam od starych spodni, które skracałam, wyglądała jakby się zadomowiła, daliśmy jej jeść i pić, (od razu do sklepu leciałam po jakieś kocie żarełko) Tomek się pyta co teraz z nią zrobimy, ja mówię jak to co zostaje! Mąż miał dużo wątpliwości choćby z tego względu, że już kiedyś koleżanka pytała się mnie czy chce małego kociaka i próbowałam go nakłonić, że przecież kuwetka i jedzonko na strychu a tak co cały czas przy nas... wtedy się nie zgodził i dopiero los nam dał naszą Bulmę (tak ją nazwałam z pamięcią do mojej ulubionej kreskówki Dragon Ball :)) przy wybieraniu imienia też było dużo śmiechu, bo z tej racji, że nasz kotek jest cały rudy, mąż chciał dać na imię "102" i upierał się przy tym, że aż szok a ja po jakimś czasie "podpatrzyłam" hehe że to dziewczynka i 102 nie pasuje i zostało Bulma, ha! jak zwykle na moim :D 
Nasza Bulma jest z nami już od 3 tyg brzuszek jej fest rośnie i co chwila chce się bawić :) Tomek już się przyzwyczaił właściwie wszyscy, mama na dole jak kota nie ma jeden dzień to się pyta czy przyjdzie ją odwiedzić... Z tatą było ciężej ale to nasz kot i my go mamy więc było na nasze :D 
No dobrze :) Tak więc wstawiam zdjęcia naszej Bulmy :)





Tutaj na drugi dzień po znalezieniu :)


acha :D zapomniałam że Bulma także lubi czytać :D


i dzisiejsze.. 



W tym poście to wszystko ale już zaraz biorę się za następny :) 

I jeszcze raz przepraszam za opóźnienie w pisaniu :)